Premiera „Turandot”, a tym samym pierwsze trzy grudniowe spektakle, już za nami. W inscenizacji Opery i Filharmonii Podlaskiej, po raz pierwszy w Polsce, „Turandot” Giacoma Pucciniego została zaprezentowana bez finału dopisanego przez Franca Alfana.

Inscenizator i reżyser Marek Weiss zgodził się tu z kierownikiem muzycznym Grzegorzem Berniakiem i dyrektorem Opery Damianem Tanajewskim, by zaprezentować wyłącznie to, co wyszło spod pióra mistrza. To umożliwiło inne psychologiczne odczytanie historii Turandot i rozpisanie jej postaci na dwie role: małej, skrzywdzonej księżniczki oraz dojrzałej kobiety. Wspaniałym divom Ewie Vesin i Wioletcie Chodowicz towarzyszyły więc dwie młodziutkie aktorki: Amelia Gabrylewska i Hanna Karetko. Najsłynniejszą bodaj arię operową „Nessun dorma” śpiewali na deskach Opery i Filharmonii Podlaskiej Rafał Bartmiński oraz Tomasz Kuk w roli Kalafa. Znakomite, liryczne partie Liù wykonały Katarzyna Trylnik i Marcelina Beucher. W Timura wcielili się Remigiusz Łukomski oraz Grzegorz Szostak. Humorystyczny, lżejszy akcent jako Ping, Pang i Pong zapewnili Arkadiusz Anyszka i Jaromir Trafankowski, Aleksander Kunach i Ryszard Minkiewicz oraz Łukasz Załęski i Adam Zdunikowski. Role Cesarza Altouma wykreowali Paweł Cichoński i Krzysztof Stankiewicz, a Mandaryna – Dariusz Machej i Maciej Nerkowski. Na scenie solistom towarzyszyli tancerze związani z Białym Teatrem Tańca Izadory Weiss: Marta Barossi, Ieva Ievina, Lena Paetsch, Nadja Simchen, Maya Triay, Giuseppe Bencivenga, Beniamin Citkowski, Peter Džubera, Joshua Feist i Mateusz Sobczak, oczywiście w choregorafii Izadory Weiss, odpowiedzialnej także za kostiumy. Znakomite zespoły Chóru i Chóru Dziecięcego zostały przygotowane przez Violettę Bielecką oraz Ewę Barbarę Rafałko. Do sukcesu przyczynili się także drugi dyrygent, zdolny Maciej Tomasiewicz, wspaniała pianistka i korepetytorka solistów Tetyana Dranchuk, producent wykonawczy Anna Jakubowska-Podsiad oraz asystent reżysera Rafał Supiński.

„Inscenizacja i reżyseria Marka Weissa przypomina tu trochę niektóre filmy Quentina Tarantino, reżysera, który drażni się z widzem przez większość dzieła, by dać mu satysfakcję na koniec, uwalniając akcję w określonym kierunku. Tak budował też akcję swoich późnych utworów Witold Lutosławski. W przypadku białostockiej „Turandot” Giacoma Pucciniego mamy więc do czynienia z nowoczesnością. […] Orkiestra filharmoników podlaskich pod batutą Grzegorza Berniaka grała starannie, w wyważonych proporcjach, brzmiąc soczyście i różnorodnie. Z jednej strony delikatnie, z wyrafinowaniem, impresjonistycznie, jakby sennie, a z drugiej strony brutalnie i pięknie zarazem – no i precyzyjnie. Znakomicie słucha się operowego chóru Violetty Bieleckiej. Płynie od tego chóru muzyka czysta, dźwięczna i pełna wyrazu. Wtóruje mu dziecięcy chór Ewy Barbary Rafałko – wzruszający. Dobrze słucha się także solistów. Turandot, Ewa Vesin, jest znakomita, potężna głosowo, adekwatnie nieomal histeryczna, z gęstym, krwistym głosem, wyrażającym siłę namiętności, ale i odrazę, którą czuła tytułowa bohaterka. […] Katarzyna Trylnik nadała głęboki sens postaci [Liù], bo śpiewała sopranem miękkim, o ładnej barwie, ale i pełnym smutku i delikatności. Tenor, Rafał Bartmiński, czyli Kalaf – świetny, mocno brzmiący, bohaterski, podobnie jak jego wygląd, przystojnego żołnierza. […] Świetnie słucha się Ponga, czyli Adama Zdunikowskiego, jego tenor to przejawiająca się muzycznie życzliwość, humor, no i miła, ciepła barwa głosu. […] Wyjątkowość III aktu i zarazem całego spektaklu w białostockiej wersji polega oczywiście na tym, że do materiału, który pozostawił umierający Puccini, nie dodano zwyczajowego zakończenia dopisanego przez jego ucznia. I ten właśnie pomysł pomógł złożyć hołd kompozytorowi, zmieniając końcówkę opery w requiem. Tłum, czyli chór, śpiewający nad umarłą Liù, po raz pierwszy jest inny, ludzki, i daje nadzieję na to, że coś w cesarstwie Turandot się zmieni” – recenzuje dla Radia Białystok Magdalena Gajl.

„Ta miłość, zgodnie z operowym kanonem z poprzednich wieków, musi być dramatyczna, szalona, nieco wydumana. I taka właśnie jest, by zadowolić wielbicieli klasycznej opery. Trzeba jednak pamiętać, że Giacomo Puccini pisał ją, obserwując narodziny faszyzmu. I to sceny zbiorowe stanowią o jej wyjątkowej sile – także artystycznej. Mimo pozornie skromnej scenografii – głównie to plac przed pałacem i nocny Pekin, właśnie ten ascetyzm pomaga dojrzeć szaleństwo władzy absolutnej. […] Czy zagłada i sterowanie tłumem według starej rzymskiej zasady „chleba i igrzysk” nie jest właśnie prawdziwym tematem „Turandot”. Podobno Giacomo Puccini sprzyjał rodzącemu się faszyzmowi, a Benito Mussolini, tak, ten od rzymskiego salutu, był przecież orędownikiem przywrócenia Włochom świetności imperium. W białostockiej realizacji Marek Weiss-Grzesiński i Paweł Dobrzycki, czyli reżyser i scenograf – ukazują totalitarny system jak na dłoni. Zwykli ludzie – pozornie wolni – otoczeni są wysokimi, solidnie znitowanymi ścianami. Otoczeni i oddzieleni od pałacu. Z dołu mogą podziwiać precyzje gilotyny, z kolan ostrożnie spoglądać na oblicze starego cesarza, który dobrze zna swój lud. Jeśli rzuci mu na pożarcie kolejne ofiary, władza nie będzie zachwiana. Nie okaże słabości nawet własnemu dziecku. Jakże to podobne do losu syna Stalina, który trafił do niemieckiej niewoli. A ascetyzm scenografii – w przeciwieństwie do światowych realizacji, w których scenografowie mogli popisywać się budowaniem kapiących złotem komnat, jako żywo przypomina czasy rewolucji kulturalnej w Chinach” – pisze dla „Kuriera Porannego” Jerzy Doroszkiewicz.

Na pełne relacje fotograficzne autorstwa Michała Hellera zapraszamy na fotoblog OPERA_SPACE: 7 grudnia i
8 grudnia.

Przez całą premierę towarzyszyło nam Radio Białystok. Zapraszamy na przesłuchanie (i obejrzenie) obszernego reportażu.
Przed premierą: wywiady przedpremierowe Adama Klimiuka.
Po premierze: recenzja Magdaleny Gajl i relacje Adama Klimiuka, Wojciecha Kujałowicza i Olgi Gordiejew.
Po premierze: relacje i rozmowy Wojciecha Kujałowicza i Olgi Gordiejew.

Po premierze: relacja Anny Dychy na portalu BiałystokOnline.
Po premierze: relacja w TVP.